niedziela, 22 stycznia 2012

Yoga, balet, zumba, stretching.... czyli моя спортивная жизнь .

Miałam dość długą przerwę w prowadzeniu bloga, dlatego teraz pokornie posypuję głąwę popiołem i nadrabiam zaległości. Dziś kilka słów na temat sportu w Finlandii. Bo jest o czym pisać.

LUT obecnie nie oferuje swoim studentom bezpłatnych sportowych zajęć (podobno poprzedni semestr był darmowy) nad czym szczerze ubolewam. Chociaż patrząc na to z drugiej strony.... płacąc za coś 50 euro odczuwam ogromną motywację, żeby nie mieć poczucia wyrzucenia pieniędzy w błoto.
Ale od początku.
Żeby uczestniczyć w jakichkolwiek zajęciach, należy wykupić sobie tzw. sport pass: green albo yellow. Green umożliwia jedynie korzystanie z siłowni oraz sali gimnastycznej i kosztuje 15 euro. Natomiast żółty (50 euro) daje możliwość wstępu na wszystkie zajęcia prowadzone przez instruktorów. Jak już zapewne domyśliliście się, zakupiłam pass za 50 euro.
Od poniedziałku do piątku mogę zapisywać się na dowolnie wybrane przeze mnie zajęcia. Rejestracja na nie odbywa się przez internet i na każde zajęcia muszę zapisywać się oddzielnie.


Do wyboru mam zajęcia typu: body ballet (balet w wersji bardziej sportowej, mniej artystycznej. W sam raz na początek), zumba (taniec. Jeszcze nie byłam, ale mam zamiar spróbować. Podobno świetna zabawa), stretching (czyli zwykłe zajęcia związane z roziąganiem, bardzo przyjemne), yoga (wybieram się w poniedziałek, zobaczymy co z tego będzie), body control, zajęcia pilatesopodobne i różne siłowe, ale do nich jakoś mi nie spieszno.

Poza tym w sobotę odbyłam kolejną wizytę w centrum. Tym razem w celu czysto zakupowym.
W jednym z większych second handów znalazłam parę łyżew za 12 euro. Nie wahałam się długo. 


Przyczyną mojego zdecydowania był fakt, że jakieś 400m od naszego mieszkanka znajdują się dwa bezpłatne lodowiska. Jedno przeznaczone do gry w hokeja, drugie do zwykłej rekreacji. Można z nich korzystać bez ograniczeń. Wystarczy przyjść, założyć łyżwy i cieszyć przyjemnością jazdy. Służby publiczne dbają o to, żeby lodowiska były odśnieżone i gładkie. Taki traktorek można zobaczyć kilka razy w tygodniu. Zbiera śnieg i wygładza powierzchnię lodowiska.


Moje plany jazdy na łyżwach to nie czcze gadanie! Mimo, że ostatni raz łyżwy miałam na nogach dwa albo trzy lata temu, wkroczyłam dziś na lód z pełną determinacą. Ze skutkami różnymi, ale jestem przekonana, że jeszcze kilka wizyt i będę mistrzem świata i okolic. Dziś czułam się z lekka niepewnie i zeszłam po 20 min. Ale nie zniechęcam się! Praktryka czyni mistrza! Poniżej twarde dowody mojej determinacji:

Postawa pełna profesjonalizmu vol. 1.

Postawa pełna profesjonalizmu vol. 2.
(Proszę ode mnie nie oczekiwać niewiadomo czego! I tak, tak, wiem. Trzeba się wyluzoować. Na zdjęciu ja jako kołek) 

Przy lodowiskach stoją dwie maleńskie budki, w których można zostawić buty, przywdziać łyżwy, zostawić sprzęt:


Godzity otwarcia budek na eleganckiej kartce informacyjnej.



***
Jeśli chodzi o stosunek Finów do sportu, to zdają się być niezwykle aktywnym społeczeństwem. Niemal podczas każdego spaceru po okolicy spotykam masę biegaczy (bez względu na pogodę i temperaturę), kijki do nordic walkingu zdają się być sprzętem postrzeganym przez Finów jako "must have", o niezliczonej masie rowerzystów już nie wspominając.
Mówi się też, że Finowie to naród, który niezwykle rzadko odwiedza lekarzy. Ich głównym lekarstwem na wszelkie bolączki, bóle i dolegliwości jest sauna. Pomieszczenie znajdujące się obowiązkowo w niemal każdym fińskim domu, a przynajmniej na każdym osiedlu.

Wszystkie domy studenckie mają swoje własne sauny. Nasza jest w piwnicy i aby się do niej dostać musimy pokonać raptem kilka schodków w dół. Ale o saunie napiszę później. Zasługuje na osobny wpis.

Dziękuję za uwagę.

PS. Wciąż posługuję się wypożyczonym komputerem. Od przyszłego tygodnia (w sensie: od poniedziałku, 30go) będę miała już własny - zakupiony przez Lerę w Petersburgu :)




  




2 komentarze: