wtorek, 28 lutego 2012

Notka informacyjna - egzaminów czas...

Na LUT właśnie rozpoczął się czas egzaminów kończących 3 period. Na szczęście większość zaliczeń w postaci prac, raportów i prezentacji mam już za sobą i przeszłam przez to wszystko obronną ręką. Uff. Do zaliczenia trzeciego "okresu" pozostały mi już tylko 2 tradycyjne egzaminy - w środę fiński, w czwartek Enterprises and Competition in Russia. Trzymajcie więc kciuki. Niebawem przygód, fotorelacji itp. ciąg dalszy.

Pozdrawiam,
M. 

piątek, 24 lutego 2012

Helsinki calling.

W Helsinkach spędziliśmy jeden weekend. Wyruszyliśmy z rana 18-go lutego. Koszt pociągu w jedną stronę to 21,39 euro ze zniżką studencką. 

Ważna informacja: w Finlandii nie honoruje się kart typu euro26 czy też innych potwierdzających, że jest się studentem. Jedynie osoby posiadające ważną legitymację studencką uczelni fińskiej mogą taką zniżkę uzyskać. Jest to przedziwne, niesprawiedliwe i dla mnie zupełnie niezrozumiałe. Cena biletu bez zniżki to ok. 40 euro. Sposobów omijania przepisów można szukać na próżno... Osobiście spędziłam nad tym dość sporo czasu i okazało się, że najlepszym sposobem na zapłacenie mniejszej kwoty niż 40 euro jest zamówienie biletu przez internet z wyprzedzeniem... Niestety można oszczędzić na tym raptem kilka euro. 

Posługiwanie się pożyczonymi legitymacjami i inne sposoby oszukania konduktorów są dość ryzykowne. Generalnie nie są jakoś wyjątkowo skrupulatni podczas kontroli, ale zawsze proszą o legitymację i jeśli udałoby im się udowodnić, że ktoś posługuje się niewłaściwym dokumentem, mogłoby skończyć się to bardzo nieprzyjemnie. Finowie mają obsesję na punkcie przestrzegania prawa, a posługiwanie się pożyczonym dokumentem, czy też (o zgrozo!) podrobionym może skończyć się naprawdę bardzo nieprzyjemnie. Słyszałam różne historie związane z podrabianiem paszportów czy też innych dokumentów i posługiwaniem się nimi np. w klubach przez Rosjan, którzy przez takie wyczyny lądowali na komisariatach i byli odsyłani do Rosji, pod groźbą zakazu powrotu np. na studia... (powiało grozą) 

Zmienimy jednak teraz temat na nieco przyjemniejszy. Czas opisać Helsinki!
Ostrzeżenie: to będzie długi post.

wtorek, 21 lutego 2012

Santa Claus, husky safari, snowmobiles!

Santa Claus Village

Kolejnym punktem naszej wyprawy była wizyta u świętego Mikołaja. Niezwykle urokliwe miejsce, chociaż w moich wyobrażeniach powinno znajdować się w leśnej głuszy, w rzeczywistości jest to niemal w centrum miasta, przy głównej ulicy. Poniżej fotorelacja i różne ciekawostki. Enjoy!




środa, 15 lutego 2012

Wyprawy do Laponii dzień 3. Rovaniemi: Farma reniferów

Pierwszą atrakcją naszego pobytu w Rovaniemi była wizyta na farmie reniferów. Na początek kilka ciekawostek. 

Po pierwsze, renifery to w pełni udomowione zwierzęta. Wszystkie renifery napotkane przy drogach, czy też samopas je przekraczające (kilkakrotnie zdarzyło się to podczas naszej przejażdżki po Rovaniemi) - należą do kogoś. Dzikie renifery nie istnieją.



fot. Michael  Cerny

fot. Michael Cerny



Każdy miał możliwość spróbowania swoich sił w powożeniu sań zaprzęgniętych w renifera. Wyznaczony był określony szlak, po którym renifery dreptały, a niekiedy wręcz galopowały. Zależało to od ich nastrojenia. Przejażdżka była wliczona w koszt całego zwiedzania. Oficjalna cena jaką płaci się za tego typu atrakcje to ok 20 euro. My płaciliśmy 9. Uroki bycia dużą grupą i posiadania znajomości...



Po przejażdżce każdy otrzymywał kartonik nazywany prawem jazdy na renifera. Prawo jazdy ważne przez 3 lata. Znaczy to, że trzeba do Laponii za jakiś czas powrócić.

Kuper reniferowy. 

Naszym przewodnikiem po farmie był uroczo wyglądający pan w tradycyjnym Lapońskim wdzianku. Na nogach miał włochate buty ze skóry renifera i prezentował się tak jak widać na załączonym obrazku.

Po stresach i wrażeniach związanych z powożeniem sań reniferowych, zostaliśmy zaproszeni na słodki, gorący napitek (nie mam pojęcia co to było... W każdym razie niesamowicie smaczne) i ciasteczka. Po czym weszliśmy do sporego szałasu pośrodku którego paliło się wielkie ognisko. Tam też uroczy pan przewodnik opowiedział nam legendę o 4 wiatrach. Symbolem 4 wiatrów jest czapka którą miał na sobie.






Wspomniana czapka czterech wiatrów.

wtorek, 14 lutego 2012

Wyprawy do Laponii dzień 2.


KEMI

Podczas drugiego dnia wyprawy odwiedziliśmy portowe miasto KEMIleżące nad Zatoką Botnicką.


Tak prezentuje się zamarznięta Zatoka Botnicka.

Jeśli dobrze przyjrzycie się, ląd po lewej stronie w oddali jest prawdopodobnie lądem szwedzkim.  Tak przynajmniej nas zapewniano...


Podobnie jak w przypadku poprzedniego dnia zjedliśmy obiad w uniwersyteckiej stołówce. Ku naszemu zdziwieniu do każdego obiadku dodawany był deser w postaci lodów. Smakowały jak dobre, polskie Bambino :)


Z tego co udało mi się wyczytać i dowiedzieć miasto słynie głównie z tego, że na jego terenie co roku budowany jest Śnieżny Zamek - Snow Castle. 

We wnętrzu znajduje się restauracja, hotel, kaplica oraz masa robiących niesamowite wrażenie rzeźb lodowych. Co roku temat przewodni oraz cała koncepcja wystroju ulega zmianie. My mieliśmy okazję podziwiać wszystko co związane ze sportami zimowymi. Taki był tegoroczny motyw przewodni. Poniżej seria zdjęć.




Mapa pobrana z oficjalnej strony Zamku: http://www.snowcastle.net/en/homepage/    


poniedziałek, 13 lutego 2012

Wyprawy do Laponii dzień 1.


 Z tego względu, że do opowiedzenia jest tyle ciekawostek, postanowiłam podzielić posty o Laponii i poszczególne dni opiszę w osobnych postach. Enjoy!

KUOPIO

Jak już wspomniałam, na podbój północy wyruszyliśmy skoro świt bo już przed 6 rano.
Pierwszym przystankiem w naszej podróży było Kuopio oddalone o ponad 260 km od Lappeenranty. 

Obiad w University of  Eastern Finland. Smaczne spagetti za 1,93 euro. Uwielbiam te fińskie dotacje!


Kuopio to mieścina znana głównie ze skoczni narciarskich i wieży widokowej - Puijon torni. To też miasto Miki Kojonkoskiego. Wstęp na wieżę widokową kosztował całe 4 euro więc całkiem przyzwoicie. Dla grup poniżej 10 os. - 8 euro. Pogoda była wręcz wymarzona! Niebieskie niebo, śnieg pokrywający drzewa na zewnątrz i od środka. Wyglądem przypominały rzeźby! Niesamowity widok! Najlepszym tego dowodem będą poniższe zdjęcia.




środa, 8 lutego 2012

Rovaniemi! Nadchodzę!

Jutro odbywam pierwszą podróż w głąb Finlandii. 

Lappeenranta - Oulu - Rovaniemi.



ESN Lappeenranta organizuje 4dniowy wyjazd do Laponii. 
Pierwszą noc spędzamy w Oulu, dwie kolejne w krainie reniferów i Świętego Mikołaja. Podróżować będziemy autobusem. 
W programie: wizyta w Snow Castle, farma reniferów, Święty Mikołaj, psie zaprzęgi (wciąż się waham. Chyba nie mam serca na takie wybryki...), Oulun Eden Spa (?),  Puijon torni (?), zwiedzanie miasteczek itd, itp.
Więcej napiszę po powrocie. Teraz tylko sygnalizuję. Wciąż żyję i mam się dobrze.
Trzymajcie też kciuki za zorze polarne! Chociaż przewiduje się zachmurzenie, to kciuki trzymajcie mocno, mocno!
Wygląda na to, że nie będzie tak zimno, więc może wrócę bez odmrożeń kończyn.



Na koniec wygooglowane zdjęcie reniferów, coby było klimatycznie.


***

Mam nowego netbooka. Zakupiony przez Lerę w Petersburgu. Koszt: 300 euro, więc i tak taniej niż w Finlandii. Dodatkowo mam rosyjskiego Windowsa 7 oraz klawiaturę z cyrylicą. Jednym słowem Bajer! (mam na myśli oczywiście klawiaturę. Reszta średnio mnie obchodzi. Poza tym jest ładny i bordowy. Tak, wiem, jestem ignorantem. Ale podobno ma też dobre parametry - w sensie, kiedy porówna się go do podobnych cenowo netbooków. Podobno :)
Załączam kolejne wygooglowane zdjęcie z tego względu, że czytnik kart definitywnie odmówił posłuszeństwa i zdjęcia zrzucam na kompa jedynie dzięki uprzejmości Irene, której laptop posiada wejście dla mojej średniowiecznej, ogromnej karty.



To tyle na dziś.
Pozdrawiam ciepło i kładę się spać. Pobudka skoro świt, bo już po 4 ...
Dobranoc!


sobota, 4 lutego 2012

Ewangelicko-Luterański Kościół Finlandii

Dokładnie tydzień temu wybrałam się na mszę do pobliskiego kościoła luterańskiego. Kościół ewangelicko-Luterański to najliczniejsza wspólnota religijna Finlandii. Oficjalnie należy do niej ponad 70% społeczeństwa. Społeczeństwo to jednak zadaje się być dość biernym uczestnikiem życia kościelnego i podlega stopniowej i dość intensywnej laicyzacji. 
Będąc członkiem kościoła luterańskiego należy odprowadzać tzw. podatek kościelny od 1 do 2%. Co ciekawe, pozostałe wyznania nie mają prawa pobierania podatku kościelnego. Zdaje się to być główną przyczyną wspomnianej już "laicyzacji". 

Msze w pobliskim kościele (Sammonlahti church) odbywają się jedynie w niedziele o godz. 10:00. Tylko w okolicy mszy kościół jest otwarty. Pytałam panią Pastor, dlaczego kościoły w Finlandii są zamknięte przez cały czas. Podała kilka przyczyn. Po pierwsze - zwykła oszczędność. Po drugie - prawdopodobnie niewiele osób byłoby zainteresowanych odwiedzeniem kościoła. Po trzecie - względy bezpieczeństwa. 

Msza, na której byłam odbyła się w języku angielskim. W każdą ostatnią niedzielę miesiąca organizowana jest taka msza z myślą o zagranicznych studentach. 
Pojawiło się raptem kilkanaście osób, w tym spora część to członkowie chóru składającego się ze studentów naszej uczelni. Zwykłe odśpiewanie pieśni, żaden specjalny pokaz czy też koncert. Przy wejściu dostaliśmy kartkę z modlitwami, pieśniami i różnymi niezbędnymi objaśnieniami. 

Msza prowadzona była zarówno przez panią jak i pana pastora, wszystko w dość luźnej konwencji. Komunia podawana do ręki, po komunii pastor podawała również wino. 

Wygląd kościoła oraz panująca w nim atmosfera nie urzekła mnie szczególnie. Wszystko jest nowoczesne, zimne, żeby nie powiedzieć: surowe. Brak tu atmosfery duchowości, do jakiej przyzwyczaiły mnie polskie kościoły. Przedsionek, a w zasadzie hol, bardziej przypominał wyglądem wejście do szkoły niż kościoła. Były tam wieszaki na ubrania, tablice ogłoszeń, stojaki na ulotki... niby wszystko ok, ale kościoła w tym wszystkim wyczuć nie mogłam.

Załączam kilka zdjęć. Nie są jednak dobrej jakości, gdyż robiłam je bez lampy.


Pani pastor. Przemiła kobieta, z pochodzenia Niemka.

Występ studenckiego chóru. Głównie jego członkami są studencki z Afryki - Rwanda, Ghana, Uganda... O zasadach na jakich opiera się ich studiowanie w Finlandii opowiem za jakiś czas.

Komunia.


Alexandra (moja znajoma z Rosji) akompaniowała chórowi.

Podczas mszy do kościoła weszło dwóch młodych Finów. Na moje oko, 13-14 lat. Usiedli w ostatnim rzędzie i zwyczajnie zaczęli nagminnie przeszkadzać. Chrząkali, buczeli pod nosem, przedrzeźniali pastora, smarkali, chrapali itd. Jednym słowem robili wszystko, żeby zwrócić na siebie uwagę i uprzykrzyć wszystkim mszę. Sytuacja była dość nieprzyjemna. Pastor podeszła do nich prosząc o uspokojenie się i usiadła niedaleko. Nie zniechęciło to jednak dwóch Finów. Podczas kazania, kiedy chrapaniom i chrząkaniom nie było końca, pastor przerwał monolog, podszedł do "gagatków" i wyprosił ich z nabożeństwa. Powiedział następnie, że jest to pierwszy raz w całej jego karierze (ponad trzydziestoletniej), żeby kogokolwiek wyprosić z kościoła... Cóż. Bywa. Osobiście uważam, że było to niezbędne. 

Po mszy, w drugiej części budynku, zaproszeni zostaliśmy na mały poczęstunek. Kawa, herbata, ciasteczka, sałatki, tradycyjne fińskie chlebki z ryżem itd. Przyjemnie i ciekawie. Bardzo podobała mi się również dyskusja z pastorem na temat laicyzacji społeczeństw w Europie itd. W pewnym momencie przyznał, że zupełnie nie rozumie celibatu. Wg. niego jest to wbrew ludzkiej naturze i wszystko byłoby w porządku gdyby nie fakt, że zbyt wielu jego znajomych księży nagminnie łamie te postanowienia. 

Na zakończenie zamieszczam wygooglowane zdjęcie kościoła latem. Tak prezentuje się z zewnątrz:

Niezwykle smuci mnie to zamiłowanie fińskich architektów do nowoczesności. Tak bardzo kłóci mi się to z obrazem białej, naturalnej Finlandii, której zabudowę najchętniej widziałabym w postaci drewnianych chat. Niestety jest to niezwykle rzadki widok.