piątek, 20 kwietnia 2012

Wielkanoc na obczyźnie

Gonią mnie przeróżne terminy, zaliczenia i prezentacje więc ten post będzie raczej oszczędny w słowach jak i zdjęciach. Ale przystaję na ponaglenia (zarówno te przekazane ustnie jak i na piśmie) i wrzucam nieco świeżych informacji.
2go maja (oby data urodzin okazała się dla mnie sprzyjającym dniem) mam już pierwszy egzamin. Na szczęście będzie to szybka sesja, bo już 4go maja po południu będzie po wszystkim. Mam w sumie 3 dość obszerne egzaminy, pozostałe zaliczenia, prezentacje i raporty realizuję obecnie, stąd tak niewielka aktywność na blogu.

Tyle jednak wiadomości jeśli chodzi o sprawy formalne.
Jak wiadomo Wielkanoc spędziłam na obcej ziemi. Postanowiliśmy więc ze znajomymi zorganizować międzynarodowe święta. Z tego też miejsca serdecznie dziękuję za przepis i inspirację do zrobienia przepysznej pasty jajecznej z tuńczykiem! Wszystkim baardzo smakowało! :)

Tak właśnie prezentowały się przygotowane przeze mnie jajka. Mam nadzieję, że spełniają wszystkie wymogi. Jeśli nie, gotowa jestem na krytykę i sugestie :)




Poza jajkami przygotowałam jeszcze sałatkę wielowarzywną z ananasem i innymi przeróżnymi składnikami. PYCHA! (właśnie zwróciłam uwagę, że jajka zostały ułożone w totalnie nieuporządkowany sposób... Gryzie po oczach. Następnym razem zadbam o porządek!)

Rosyjskie placuszki serowe z rodzynkami. Czekam na przepis, bo były naprawdę niesamowite!

Pisanki przygotowane przez Marka :) Może nie są szczytem artystycznego kunsztu, ale od razu zrobiło się bardziej świątecznie. W dodatku jajka były barwione łuskami cebuli, więc już zupełnie poczułam się jak w domu :)

Poniżej prezentacja zastawionego stołu z każdej perspektywy. Niestety nie mam zdjęć z drugiej części świętowania, deserowej. Stół wyglądał równie obficie dzięki węgierskim ciastom i słodkościom, które przywiozłyśmy z Francji. 





Krótki ten post nieco, wiem. Przepraszam. Postaram się nadrobić wszelkie zaległości kiedy już zostanę nieco odciążona przez zaliczenie wszystkiego co zaliczyć powinnam.

Jeśli chodzi o życie w Lappee, to właśnie rozpoczęło się studenckie święto Wappu, opiszę je w kolejnym poście jak zrobię trochę zdjęć. W telegraficznym skrócie polega to na imprezowaniu przez fińskich studentów przez dość długi czas w specyficznych strojach i w specyficzny sposób. Myśl tę rozwinę wkrótce. Niemniej, jest to bez wątpienia zjawisko interesujące.
Pogoda zaś nie zachwyca. Wciąż na poboczach leży śnieg, ostatnio często pada - zarówno deszcz jak i śnieg, oraz wieje silny wiatr. Pogoda nie nastraja więc pozytywnie. Po cichu jednak liczę na nadejście kilku słonecznych dni, które pozwolą rozwinąć się jakimkolwiek przejawom wiosny w postaci choćby zielonej trawy...
Pozdrawiam, mimo aury niesprzyjającej, ciepło i serdecznie!
  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz