środa, 4 kwietnia 2012

Paryż - przygody początek

Pierwszego dnia odkrywałyśmy Paryż w iście turystycznym stylu. Notre Dame, Sainte Chapelle, jazda rowerem ulicami Paryża (ujście z życiem uznaję za nasz osobisty sukces), sklepy z pamiątkami, Luwr (ale tylko na zewnątrz) i masa innych przeróżnych atrakcji. Post bardziej fotograficzny niż treściwy. Jouir! [podobno znaczy to enjoy. Miłego.]  




Notre Dame

Udało nam się dostać na górę. Kolejka nie była aż tak długa, więc postanowiłyśmy zaczekać. Za wstęp nie płaciłyśmy - Irene i ja z tego względu, że jesteśmy studentami EU, a Lera z tego względu, że jeszcze kalendarzowo nie ukończyła 18 roku życia.








Poniżej zdjęcia Notre Dame od środka:










***

Sainte Chapelle 

Mimo, że również tutaj wstęp miałyśmy wolny musiałyśmy spędzić przynajmniej pół godziny w dwóch różnych kolejkach. Ponadto, kaplica znajduje się w obrębie Pałacu Sprawiedliwości, więc żeby wejść do środka przechodziłyśmy przez kontrolę rodem z lotniskowej security check.







***
Rowerem ulicami Paryża

Rowery można wypożyczyć na 24h. Mają jednak pewien dość znaczący mankament - co pół godziny należy rower odstawić na parking. Na szczęście parkingów jest dość sporo. Koszt takiego 24-godzinnego wypożyczenia to nieco ponad 1 euro. Warunkiem wypożyczenia roweru jest posiadanie 150 euro na karcie. Tak jak już wspominałam, jazdę ulicami Paryża rowerem i ujście z życiem uznaję za niemały wyczyn. Nie ma ścieżek rowerowych więc trzeba lawirować między trąbiącymi samochodami modląc się półgębkiem o szczęśliwe zakończenie całej przygody.







Wypożyczenie takiego samochodziku działa na podobnej zasadzie jak wypożyczenie rowerów. Ciekawe,sprytne i zgrabne.



Miszmasz


Muzeum sztuki nowoczesnej.

Francuskie wypieki.


Typowe francuskie popołudnie z przepyszną, bagietkową kanapką przy fontannie.





Fenomenalne zdjęcie wykonane przez Lerę.  Dzieciaki wpatrzone w fontannę i przedziwne na niej stwory.


 Ulicznie, pamiątkowo.













Kampania na rzecz walki z HIV/AIDS
Ciekawe jak długo postaliby ze swoim 'straganikiem' w Polsce?







Spacer przy Luwrze



Odpłatny masaż na ulicy. Pierwsze 5 min gratis. 







Sklep z herbatą, o którym wspominałam w poprzednim poście.
Niesamowicie klimatyczny jak i drogi.

***

To tyle na dziś. Zdjęć i wspomnień jest znacznie więcej więc będę dzielić się stopniowo. Dobrej nocy. W Lappe (jak mawiał klasyk) wciąż "zimno i pada, i zimno i pada..." Udało mi się jednak załatwić dość ważną kwestię. Otóż już 12 kwietnia dostanę wizę do Rosji! Cała jestem radością! Koszt wyrobienia wizy za pośrednictwem biura podróży to 69 euro. Jako ciekawostkę dodam tylko, że pani mnie obsługująca nie potrafiła sklecić zdania po angielsku. Na szczęście była Rosjanką, więc był to dobry test dla moich postępów w rosyjskim. Jeśli wizę już dostanę w swoje ręce znaczyć to będzie, że test zdałam pomyślnie. 
Bonne nuit! (duchem wciąż we Francji. Ech.)


2 komentarze:

  1. Jak dobrze, że ten post nie czytamy już nie przy mamie;) Bo co mielibyśmy jej powiedzieć o niektórych zdjęciach;))?
    Pozdrawiamy już z Mazowsza:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cóż, pokazuję Paryż takim jakim go zastałam - bez cenzury! :))

    OdpowiedzUsuń