czwartek, 12 lipca 2012

Pokażę wam inną Rosję. Fotorelacja.

Nadrabiam zaległości. Oto fotorelacja z mojej wyprawy do Rosji. Pokażę jednak teraz kraj z nieco innej perspektywy. Zdecydowanie ciekawszej i bardziej interesującej (przynajmniej według mnie).

Osiedle na obrzeżach St. Petersburga, zwane przez Sashę wioską.










"Daczowisko" czyli setki tysięcy dacz oddalonych o ponad 100km od St.Pt.
Żeby na daczowisko wjechać o 6 rano, staliśmy przynajmniej godzinę w korkach.

Dacza Sashy



Poczęstunek po rosyjsku. Nie ma nic lepszego niż Jack Daniel's o poranku do świeżo upieczonych słodkich bułeczek...





Daczowisko

Brama wjazdowa wykonana z dziecięcego łóżeczka. Interesujące.


Rynek na daczowisku.




Na rynku znaleźć można wszystko. Każdy może mieć swoją daczę.








Panowie przy drodze oferują swoją pracę przy budowaniu dacz.
Dalszy ciąg Daczy u Sashy




Ruska Bania. Tu grzało się wodę.


Rodzinka w komplecie. Babcia, Sasha i dziadek -  największymiłośnik Jacka Danielsa jakiego spotkałam.

Obserwujemy konstruowanie grilla na mięsno-mięsne szaszłyki.

GRILL

Kuchnia w daczy Sashy

***
Kilka słów podsumowania. Dla osób niezorientowanych w kulturze rosyjskiej warto wyjaśnić. Dacza to miejsce dla każdego Rosjanina szczególne. To letni domek, połączony z działką do którego przyjeżdża na weekendowe obiadki, grillowanie, relaks. Posiadanie daczy jest jednak tak głęboko zakorzenione w kulturze rosyjskiej, że nawet jeśli kogoś teoretycznie na daczę nie stać, w praktyce ją i tak postawi choćby miał do tego używać starych mebli, sklejek i innych elementów, byle tylko dacza stała. O fenomenie kultury daczowej w Rosji przekonałam się dopiero wtedy, kiedy wyjeżdżając z St.Pt o 4 rano musieliśmy stać w godzinnym korku by na daczowisko wjechać. A daczowisko to masa działeczek, z drogami ujeżdżonymi przez koła samochodów. Bez oznaczeń, adresów, znaków. Po prostu trzeba wiedzieć jak kluczyć, żeby dojechać na rynek. Gdzie skręcać, żeby znaleźć ukryty między krzakami kontener na śmieci. I życie się toczy. Wszyscy żartują na temat polityki, ale akceptują stan do którego się przyzwyczaili. Nie narzekają. Wstają rano do pracy, posyłają dzieci do szkoły, jak dobrze pójdzie to na studia, żyją w ogromnych blokowiskach gdzie podwórka są wybetonowane, a widok za oknem stanowi kolejny szary blok z masą samochodów stojących gdzie się da. Ale i tak żyje im się dobrze. Bo zawsze mogłoby być gorzej. Zawsze można było mieszkać w Irkucku, gdzie diabeł mówi dobranoc, a mieszka się w Petersburgu. Więc jest dobrze. I nikt nie narzeka na swój los, tylko czasem siada wieczorem do stołu i się nieco zaduma przy szklance wódki albo whisky, kupionej w strefie bezcłowej.

2 komentarze:

  1. Fajna fotorelacja, pozdrawiam. Magda.

    OdpowiedzUsuń
  2. Taka Rosje właśnie chciałem zobaczyć. W TV zawsze pokazują jakieś ładne foty, a tu no proszę :)

    Kultura

    OdpowiedzUsuń